30.08.2014

Wegańskie śniadania

Ostatnio mamy zaległości w dodawaniu wpisów, ale od tygodnia trochę nam się zamieszało w planach kamperowych (szczegóły za jakiś czas, żeby nie zapeszać). Cały czas przebywamy na super parkingu w Singen w okolicach Jeziora Bodeńskiego i wszystko wskazuje na to, że posiedzimy tu jeszcze jakieś dwa tygodnie. Przeżywamy ostatnio trochę stresów, a wiadomo, że na rozluźnienie ciała i ducha najlepiej działa gotowanie ( wraz z butelką wina :)). Zacznijmy od poranka oraz naszych kamperowych śniadań. Głównie jemy pieczywo lub ryżowe krążki z awokado lub z jakąś pastą strączkową, ale od czasu do czasu skusimy się na produkty gotowe, a wegańskich smarowideł, wędlin, serów itp. akurat tutaj nie brakuje. Lubimy także zjeść niezawodną tofucznicę lub dostępne w każdym sklepie czy dyskoncie wędzone tofu, które według nas smakiem oraz konsystencją bardzo przypomina podhalańskie oscypki.

A oto i wspomniana wyżej tofucznica idealna :)


Składniki:
  • 200g naturalnego tofu;
  • kilka suszonych pomidorów w zalewie z oliwy;
  • 1 świeży pomidor obrany ze skórki (oczywiście teraz w sezonie można dać same świeże pomidory, ale te suszone dają pożądany przez nas smak );
  • 1 mała cebula;
  • szczypiorek;
  • łyżeczka kurkumy;
  • łyżeczka soli Kala Namak, pieprz;
  • oliwa z oliwek extra vergine do smażenia.

Sposób przygotowania:
Kroimy drobno cebulę oraz pomidory. Następnie wrzucamy na uprzednio rozgrzaną patelnię, mieszamy, dodajemy pokruszone tofu oraz przyprawy. Smażymy kilka minut i na koniec posypujemy szczypiorkiem. Pychota!


Tym razem postanowiliśmy spróbować wegańskiego żółtego sera oraz smarowidła (pasztetu) z czerwonej fasoli. Smarowidło całkiem smaczne (kupione w Kauflandzie za 1,20Euro), natomiast "żółty ser" beznadziejny i drogi (kupiony w BioMarkecie za 2,70Euro). Na pewno nie skusimy się ponownie na tego rodzaju niby sery, choć zapewne innych firm mogą być smaczniejsze. Ale po tym mamy uraz :(


Tutaj z kolei pyszne, wędzone "oscypkowe" tofu z dyskontu Norma (1,79Euro/2x175g). 


A jutro w śniadaniowym menu pasta z groszku (przepis tutaj) oraz kupiony w tureckim markecie (których jest tutaj pełno) Ajvar. 


Pozdrawiamy z kamperowego mini salonu :)

1 komentarz:

  1. Ajvar górą! :) Robiłam rok temu ajvar (zapomniałam o papryce w piekarniku i spaliłam ją na piękny, czarny kolor :P) i jeszcze adżikę- to dopiero mistrzostwo! Same surowe składniki, a jedzenie jej regularnie od jesieni sprawia, że wszelkie wirusy i bakterie boją się nas i nie zbliżają się :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...